Najprostszy sposób na marznące dłonie to grube, ciepłe rękawiczki. Podczas tęgich mrozów czasem jednak i to nie wystarcza. Warto wtedy zaopatrzyć się w ogrzewacze do dłoni. Najpopularniejsze (a przy tym najtańsze) są ogrzewacze chemiczne, wydzielające ciepło na zasadzie reakcji chemicznych. Bez problemu można dostać ogrzewacze żelazowo-powietrzne i ogrzewacze żelowe. Jaki ogrzewacz do dłoni wybrać?
Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy. Zacznijmy od ogrzewaczy żelazowo-powietrznych. Zwykle mają postać małych woreczków wypełnionych opiłkami żelaza, wermikulitem i solą. Ciepło wydziela się w wyniku utleniania żelaza (czyli innymi słowy powstawania rdzy) pod wpływem powietrza (przed użyciem ogrzewacz żelazowo-powietrzny jest zabezpieczony przed jego dopływem). Do zalet tych ogrzewaczy do dłoni zaliczyć można kompaktowe rozmiary i niewielką wagę, a także dość długi czas wydzielania ciepła (nawet do 8 godzin, choć efekt najintensywniejszy jest w ciągu pierwszej godziny i z czasem słabnie).
Głównym minusem jest fakt, że ogrzewacze żelazowo-powietrzne są jednorazowe. Nie ma możliwości ich ponownego użycia. Niedogodność tą rekompensuje cena. Ponadto po zużyciu ogrzewacza wypełnia się on najzwyklejszą rdzą, przez co nie szkodzi środowisku i jest nietoksyczny.
Dużą popularnością cieszą się ogrzewacze żelowe. Dostępne w różnych atrakcyjnych kształtach i kolorach, kuszą ciekawym wyglądem i niską ceną. Są co prawda droższe od ogrzewaczy żelazowo-powietrznych, ale wciąż mówimy tu o kwotach rzędu kilu złotych. To niedużo. Zwłaszcza, że ogrzewacze żelowe mają asa w rękawie: są wielorazowe. Choć aby użyć ponownie ogrzewacza żelowego należy zadać sobie trochę trudu, jego grzewcze właściwości przywraca mu bowiem dopiero kilkuminutowa kąpiel we wrzątku.
Podobnie, jak w przypadku ogrzewacza żelazowo-powietrznego mamy tu do czynienia z egzotermiczną reakcją chemiczną. Tym razem nie jest to jednak utlenianie żelaza, a krystalizacja przesyconego roztworu octanu sodu. Aby ją rozpocząć, wystarczy przełamać niewielka blaszkę zanurzoną w żelu. Po jej przełamaniu ogrzewacz do dłoni staje się ciepły na około 30 min. To krócej, niż ogrzewacz żelazowo-powietrzny, ale pamiętajmy, że ogrzewacza żelowego możemy używać wielokrotnie.
Wstąp na www.globalny.pl, żeby znaleźć jeszcze więcej błyskotliwych ciekawostek.
Jako że ogrzewacze chemiczne nie zużywają żadnych paliw, a działają na zasadzie reakcji chemicznych, można ich z powodzeniem używać również w zamkniętych pomieszczeniach, a także w namiocie, a nawet śpiworze. Sprawdzą się więc nie tylko jako ogrzewacze do dłoni, ale i całego ciała. Wybierając się na wycieczkę w okresie jesienno-zimowym warto mieć przy sobie któryś z tych ogrzewaczy. Przydadzą się również w mieście, gdy na przykład przyjdzie nam długo czekać na przystanku na spóźniony autobus.